Wszyscy dobrze wiemy, że świat jest pełen niebezpieczeństw.
Od najmłodszych lat rodzice uczą nas, by nie przechodzić przez jezdnię na
czerwonym świetle, nie chodzić po drzewach, czy nie brać cukierków od
nieznajomego pana w długim płaszczu przeciwdeszczowym (czego osobiście nigdy
nie rozumiałem, ponieważ to właśnie były najlepsze cukierki jakie w życiu
jadłem). Niestety nie wpaja nam się równocześnie, by unikać genetycznie
zmodyfikowanych anakond, pszczół, czy chociażby... bobrów. Oczywiście zaniedbania
te muszą kiedyś sprawić, że będziemy narażeni na szereg niekomfortowych
sytuacji, albo bardziej banalną i przyziemną śmierć w męczarniach. Zombeavers,
to film dokumentalny, który stara się antycypować bieg przypuszczalnych
wydarzeń, które mogą stać się konsekwencją przewożenia niezwykle
niebezpiecznych materiałów radioaktywnych przez dwóch wieśniaków-homoseksualistów
w obdrapanym jeepie. Nie wiem jak Wy, ale ja z całą pewnością dostrzegam w tym
pewną alegorią współczesnego modelu politycznego...
Ale zostawmy politykę z boku, gdyż wartość, którą to dzieło
chce nam przekazać nie potrzebuje żadnego dodatkowego tła. Uważny widz
prawdopodobnie wyłapie z tego obrazu wiele dosadniejszych lub luźniejszych
nawiązań, metafor, czy innego rodzaju zabiegów artystycznych. Pochylmy sie
jednak nad warstwą powierzchowną i spróbujmy odczytać wizję reżysera w sposób
do bólu dosłowny.
![]() |
Trudno ukryć, że reżyser inspirował się prozą Stephena Kinga - klasa światowa! |
Fabuła opiera się na pełnej emocji i niebezpieczeństw
przygodzie trójki młodych, stosunkowo atrakcyjnych kobiet, które ze względu na
problemy miłosne jednej z nich postanawiają spędzić samotnie weekend -
oczywiście w domku nad jeziorem. Z czasem dołączają do nich ich partnerzy,
którzy choć pozornie są niewyżyci seksualnie, stanowią zapewne personifikację
niespełnionych, młodzieńczych nadziei. Problem z jakim zmagają się nasi dzielni
bohaterowie, to wspomniane już mordercze, zmodyfikowane genetycznie
zombie-bobry. Oczywiście ich obecność w kinie takiej klasy możemy odczytywać na
wiele sposobów. Moim zdaniem były one metaforę problemów na naszej drodze
życiowej, które prędzej czy później kończą się nieuniknionym zgonem. Ich
perfidia i zawziętość, to zapewne odniesienie do walki, którą każdy z nas musi
codziennie toczyć z przeciwnościami losu.
Choć modele głównych oponentów (przypominam raz jeszcze:
morderczych bobrów zombie - zombrie?) są do bólu sztuczne, to należy
podkreślić, że wiele problemów, które stoją na naszej drodze, również są
wykreowane sztucznie i podobnie jak te filmowe zombrie, dla postronnego
obserwatora wydają się śmieszne. Odpowiedzmy więc sobie na jedno ważne, ale to
bardzo ważne pytanie: czy sami nie stajemy się częścią naszych problemów, nie
utożsamiamy się z nimi? Być może nie, ale z całą pewnością bohaterowie tego
świetnego nomen omen kina z czasem stają się zmutowanymi bobrami...
![]() |
Fenomenalna gra aktorska i świetne, zapierające dech w piersiach efekty specjalne ukazane na jednym obrazie. |
Obalmy też jedną z popularnych, krytycznych tez, którymi
często operują malkontenci. Wskazują oni bowiem na obecność piersi jednej z
głównych bohaterek, które nie tylko ukazane są w sposób bardzo... otwarty, ale
też pozornie nie wpływający na bieg wydarzeń. W związku z tym pojawiła się
opinia, że głównym adresatem tego filmu będzie banda niewyżytych nastolatków. Z
miejsca należy obalić ten bzdurny argument, ponieważ wyraźnie widać, że kobiece
piersi w tym wydaniu, to tylko zręczne nawiązanie do erotyzmu serwowanego nam
przez współczesne media i próba ośmieszenia podobnych zabiegów. Wskazuje na to
wyraźnie skromny rozmiar demoralizujących atrybutów wspomnianej już bohaterki, który ma za zadanie
wzbudzić w nas niechęć do oglądania podobnych prób w przyszłości.
Podsumowując: mamy tu do czynienia z niezwykle przemyślaną
produkcją, stanowiącą kwintesencję współczesnego artyzmu i sztuki wyższej.
Niestety obraz ten nie jest przeznaczony dla ubogich duchowo i niepotrafiących
docenić intelektualnego kunsztu reżysera. Choć wydawać by się mogło, że należy
go traktować jako prymitywną, mało śmieszną komedyjkę z elementami gore - w
rzeczywistości mamy do czynienia z filmem bijącym na głowę wszystkie
tegoroczne produkcje.
Moja ocena to mocne: 10/10
A tak serio: 2/10 za fajne plakaty ;)